Antykwariusz

Książki, koty i marzenie, by każdy miał w domu swój mały, rodzinny księgozbiór. Wywiad z Wojciechem Pasternakiem, antykwariuszem z Krowodrzy.

Niepozorne wejście przy ulicy Lea 5a skrywa nie tylko piękną klatkę schodową, ale i niezwykle urokliwy Antykwariat Biblioteka Domowa, który znajdziemy na pierwszym piętrze. Prowadzi go przemiły pan Wojciech wraz z pomocnikiem Michałem, którzy o książkach wiedzą naprawdę dużo. W kilku pomieszczeniach znajdziemy lektury z każdej możliwej dziedziny, a jeśli trafimy na książkę, którą akurat czytał pan Wojciech, może otrzymamy ją z tzw. gwarancją. To rozmowa o nieoczywistych tytułach, ale i o miłości do zwierząt i sztuki. Zapraszam do lektury!

Rozmawiała: Justyna Kozubska-Malec


kuśnierz skóry 01

 

Dlaczego to właśnie książki są Panu tak bliskie sercu?

Wychowałem się w otoczeniu książek. Mój ojciec był profesorem chemii, starszy brat inżynierem i odkąd pamiętam książki zawsze były w moim domu bardzo cenione. Oni byli „ściśli”, ale w naszym domu dominowała biblioteka humanistyczna, którą swoim rozmiarem imponowała. Moim zdaniem „osoby ścisłe”, które czytają książki humanistyczne i humaniści, którzy nie lekceważą nauk ścisłych zawsze są bardziej twórczy. Wszechstronność popłaca.

W Antykwariacie Biblioteka Domowa jest obecnie 33 tys. książek, w jaki sposób je Pan gromadzi i jak duża jest ich rotacja?

Nie pozyskuję książek, one do mnie przychodzą, przyciągam je jak magnes. Ludzie wiedzą, że przyjmuję książki, a statut Fundacji wyraźnie mówi, że zobowiązujemy się do przyjmowania wszelkich tytułów. Dzięki Michałowi, który pomaga mi w antykwariacie, powiększył się ich zbyt. To bardzo inteligentny chłopak, który umie dotrzeć do klientów.

Michał: Studiuję latynoamerykanistykę i filologię portugalską i jak tutaj przyszedłem po raz pierwszy nie spodziewałem się, że znajdę coś z mojej tematyki, ale oczywiście znalazłem. Pracuję tutaj od roku i bardzo lubię to miejsce. W tym antykwariacie każdy znajdzie coś dla siebie.

 

ZW Bibliotece Domowej znajduje się sporo książek o sztuce, literaturze, historii, polityce i to bez względu na formację polityczną. Jest też mnóstwo książek religijnych, religioznawczych, socjologicznych, filozoficznych czy prawniczych. Jest w czym wybierać.


kuśnierz chemia 02

 

Panie Wojciechu jaki typ książek jest Panu najbliższy i czy poleca je Pan swoim klientom?

Trudno powiedzieć, ale zawsze najpierw pytam co kogo interesuje i dopiero później coś polecam. Niektóre regały są podpisane, by łatwiej było szukać. W Bibliotece Domowej znajduje się sporo książek o sztuce, literaturze, historii, polityce i to bez względu na formację polityczną. Jest też mnóstwo książek religijnych, religioznawczych, socjologicznych, filozoficznych czy prawniczych. Jest w czym wybierać.

Jaką książkę czytał Pan ostatnio?

To „Cyber konta real” zapis rozmowy profesora Andrzeja Zybertowicza z socjologiem Jaremą Piekutowskim. Opowieść o technoświecie, sztucznej inteligencji i ich wpływie na nasze życie.

Jaka książka jest/była najstarsza w pańskim antykwariacie, a jaka była dla Pana najcenniejsza?

Każda książka ma swoją cenę i wartość. Najstarszą wiekowo książkę jaką mamy na stanie to 250-letni łaciński podręcznik dla kleryków, ale on nie ma wysokiej ceny, bo tematyka jest dość osobliwa. Odwrotnie było z atlasem medycznym o anatomii człowieka, który nie tak dawno sprzedałem za cztery tysiące złotych. Jeśli chodzi o książki, które są mi bliskie sercu to jest to dorobek Jerzego Szaniawskiego. „Profesor Tutka” to jedna z jego najlepszych książek, więc kiedy okazało się, że mam w antykwariacie aż siedem egzemplarzy, sprzedawałem je na tak zwaną gwarancję. Chodziło o to, że jeśli książka by się nie spodobała to klient mógł ją oddać po miesiącu, a ja zwracałem pieniądze. Żadna nie wróciła. „Na gwarancję” sprzedaję te książki, które przeczytałem i wiem, że są dobre.


kuśnierz skóry 03

 

Jakie książki cieszą się największą popularnością? Przygodowe, podróżnicze, historyczne, literatura piękna?

Literatura podróżnicza za komuny cieszyła się dużym wzięciem, bo ludzie nie mieli paszportów, a chcieli się dowiedzieć co słychać na świecie. Podobnie było podczas pandemii, gdy zamknięto granice. Każdy wybiera co innego, a mnie zależy by ludzie kupowali książki, które są im potrzebne.

Gdyby udawał się Pan na bezludną wyspę i mógł zabrać tylko trzy książki, jakie tytuły by to były?

Na pewno byłby to „Zły” Tyrmanda. Dosyć zaskakujący wybór, ale to dlatego, że od 4. roku życia do matury mieszkałem w stolicy i resztki tej Warszawy o której pisał Tyrmand, widziałem na własne oczy. Drugą byłaby to któraś z książek Szaniawskiego i pewnie coś Stanisława Ignacego Witkiewicza. Do tego ostatniego autora mam wyjątkowy sentyment, bo dawno temu reżyserowałem jego dramat „Matka” w Teatrze w Białymstoku. I z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że byłem pierwszym reżyserem, który przeczytał go „od deski do deski”. Czytałem egzemplarz wydany przez Wydawnictwo Ossolineum i zwróciłem uwagę na datę jego napisania. Było to 13 grudnia 1924 rok, a jest to dzień wspomnienia św. Łucji, a co jeszcze ciekawsze, w tradycyjnej kulturze europejskiej 13 grudnia to wyjątkowo groźna i magiczna pora. Zaczyna się w wigilię św. Łucji i trwa do północy dnia następnego. Jest czasem wzmożonej aktywności czarownic i działania złych mocy. Wziąłem to na poważnie i postanowiłem te wątki wpleść w sztukę. W epilogu „Matki” Witkacy wprowadza postać Józefiny von Obrock. Nawet tak wybitny reżyser jak Jerzy Jarocki w prapremierowej inscenizacji całkowicie ją pominął, nie mając koncepcji jak ją przedstawić. A ja odwrotnie, bardzo ją polubiłem i uznałem, że pojawi się ona w mojej interpretacji. Przedstawiłem ją właśnie jako św. Łucję, z wiankiem złożonym ze świec, która w epilogu pojawia się na scenie. Dodatkowo wplotłem wątki z sabatu czarownic między aktami. Publiczność bardzo ciepło przyjęła moją interpretację sztuki. Witkacy był pisarzem tak nieprzewidywalnym i pisał tak „wariackie” teksty, że trzeba je wystawiać wszystko po kolei jak się to tylko da. Nie dodawać udziwnień nie wynikających z tekstu. I mnie – mam nadzieję – to się udało.

 

Autorem logo jest moja żona, która jest malarką. Oboje bardzo kochamy koty, mamy ich obecnie trójkę. Antykwariat Biblioteka Domowa w moim zamyśle winien być przytulny i ciepły, a właśnie taki jest kot.


zakład kuśnierza

 

Jest Pan bardzo wszechstronnym człowiekiem. Był Pan redaktorem czasopism lokalnych, reżyserem, roznosicielem mleka, a teraz po części zamknął się Pan w antykwariacie. Nie brakuje Panu kontaktu z drugim człowiekiem?

Michał: Wbrew pozorom ludzi u nas nie brakuje. Wojtek ze wszystkimi zawsze mile rozmawia, przychodzi tu sporo młodych ludzi, którzy na przykład chcą studiować na Akademii Sztuk Teatralnych to on zawsze z nimi długo rozmawia. Myślę, że w tych wszystkich pasjach Wojtka, antykwariat mu nie przeszkadza, a wręcz pomaga.

Emanuje od Pana Wojciecha taka przyjemna aura, która z pewnością pomaga w nawiązywaniu relacji z drugim człowiekiem. I myślę, że jest to też przyjaciel zwierząt, bo w logo antykwariatu możemy dostrzec między książkami kota, a i psiarze mają rabat na książki.

Autorem logo jest moja żona, która jest malarką. Oboje bardzo kochamy koty, mamy ich obecnie trójkę. Antykwariat Biblioteka Domowa w moim zamyśle winien być przytulny i ciepły, a właśnie taki jest kot. Przez nasze ręce przeszło ponad sześćdziesiąt kotów, a i zdarzały się psy. Jednym z nich była Tonia, którą otrzymałem w dniu św. Mikołaja na ulicy od zabiedzonej chudziutkiej dziewczynki. Był to nierozważny prezent od dalszej rodziny tej dziewczynki. Usłyszałem „ Niech pan weźmie pieska, bo tatuś się nie zgadza”. Przytulając bez namysłu pieska powiedziałem „Nie mogę wziąć pieska, bo mam koty”. Oczywiście suczka trafiła „na chwilę” do naszego domu i tak mnie pokochała, że gdy od rodziców dziewczynki odebrałem pieska i zaniosłem do domu, a potem musiałem wyjść na cztery godziny to ona cały czas czuwała jak „uszczelka” pod drzwiami, aż wrócę. Tonia była moim psem 17 lat, a żona pracując w domu głaszcząc ją i karmiąc była tylko „obsługą”. Myślę, że to dlatego, że gdy pierwszy raz ją ujrzałem przytuliłem ją do serca bardzo mocno. Obecnie nie mam już psa, bo mam swoje lata – nie mogę wziąć młodego psa. Mieszkamy na trzecim piętrze bez windy zatem starego pieska też nie mogę odpowiedzialnie brać. Zapraszam zatem do antykwariatu psiarzy, by choć na chwilę mieć możliwość pogłaskania ich pupili.

książka

 

książka

 


zakład kuśnierza

 

Kto częściej odwiedza antykwariat kobiety czy mężczyźni?

Więcej przychodzi dziewczyn. Młodzi przychodzą kupować, a starsze osoby pogadać. Z dużym szacunkiem wspominam pewnego młodego chłopaka (rok przed maturą), który planował studiować historię i przyszedł po książki historyczne. Z pudła, które mu dałem wybrał protokoły Procesów Norymberskich czyli czysty tekst źródłowy. Bardzo mi tym zaimponował.

Gdyby miał Pan wpływ na to co współczesna młodzież czyta, to jakie książki by Pan im polecił?

Jedną z nich byłaby „451° Fahrenheita” autorstwa Raya Bradbury'ego, która została napisana w 1953 roku. Tytułowe 451 stopni w skali Fahrenheita to temperatura w jakiej spala się papier. A spalanie papieru, a dokładniej książek, to było zadanie straży pożarnej, nałożone na nią przez totalitarne władze w celu stłumienia wszelkich ruchów inteligenckich. To oczywiście jest książka science fiction, ale autor bardzo dużo sytuacji przewidział, które już się obecnie dzieją. Na szczęście nie ma jeszcze obowiązkowego palenia książek, niemniej cała opisana w niej głupota społeczeństwa jest aktualna do bólu. Inną książką byłaby „Wyślę Panu list i klucz” niesłusznie zapomnianej autorki Marii Pruszkowskiej – to opowieść o rodzinie, która porozumiewa się między sobą cytatami z polskiej literatury. Te dwie propozycje ściśle przystają do misji Fundacji. Oczywiście mógłbym proponować wiele innych tytułów, ale na to będzie miejsce na kolejnym Pikniku Krowoderskim w Domu Harcerza już 15 czerwca tego roku. Oczywiście jest wielu autorów, których lekturę polecałbym np. Prusa, Herberta, Norwida, Słowackiego.

Michał: Boli to, że mimo wzrostu czytelnictwa w ostatnim czasie, ludzie czytają mało wartościowe książki. Jeszcze dobre kryminały są w porządku, ale biografie influencerek czy książki o zabarwieniu erotycznym to upadek. Na targach książki ustawiają się większe kolejki do celebrytów niż do wartościowych pisarzy. Dlatego serdecznie zapraszam do naszego antykwariatu, gdzie za niedużą cenę można dostać naprawdę wartościową literaturę zarówno dla dorosłych, młodzieży jak i dzieci.

Dziękuję za rozmowę.